Demonica dziwnie się czuła chodząc po ziemi z całkowicie innym zadaniem, niż dotychczas. Nie była pewna czy podoła tak wielkiemu wyzwaniu, z którym kazano się jej zmierzyć. Nie była doświadczona. Miała dopiero parę wieków. Dlaczego akurat ona? To pytanie krążyło po jej głowie nieustannie powodując brak skupienia na najważniejszym- jej misji. Zdawała sobie sprawę,że zabicie jednego z archaniołów było wierzchołkiem góry lodowej, że to nie wystarczy dla jej Pana. Będzie chciał coraz więcej i więcej, a przed nią będą się pojawiały coraz to nowe zadania.
Lucyfer miał wielu zwolenników, którzy tylko czekali na rozkazy aby móc przypodobać się władcy, on natomiast nie zwracał uwagi na ich starania i do poważnej misji wybrał akurat Vivien, która o aniołach wiedziała tyle co nic. Słyszała ze są piękne, ale czy jej pan również nie był piękny?
Nigdy nie dano jej przyjrzeć się mu dokładniej, karano za długotrwałe wpatrywanie się Stwórcę. Powinna go nienawidzić, za to, że była jedną z jego ofiar, które poświeciły swoja dusze po to tylko, aby uratować kogoś ważnego. Jej uczucie do niego było zupełnie inne. Podziwiała go, każdą czynność którą wykonywał, sposób poruszania się, głos, z niesamowitym akcentem, który rozpoznałaby wszędzie. Ten kto mówił ze anioły są piękne miał racje, jej pan był piękny, był również aniołem, tyle, że upadłym. Szczupłym, jednak dobrze zbudowanym, mierzącym sobie metr osiemdziesiąt wzrostu, posiadającym hebanowe włosy sięgające prawie do ramion,często wywijające się na zewnątrz. Szczupła trójkątna twarz miała wyraźnie zarysowaną linie szczęki i nieskazitelnie prosty nos, wąskie usta, na których widniała malutka blizna tuż przy prawym kąciku. Jednak cały jego wygląd był niczym w porównaniu do jednej rzeczy, która przykuwała największą uwagę, wzbudzała zaufanie i uczucie spokoju. Nie pasowała do niego, dzięki czemu była jeszcze bardziej niezwykła. Oczy tak piękne, że nie sposób ich opisać, nawet wyobrazić, miały niezwykły kolor, jakby ktoś pomieszał szmaragdy i z szafirami. Każdy kto patrzył w te cudowne oczy nie mógł oderwać wzroku, jeśli się raz na nie spojrzało nie można było przestać tego robić. Lucyfer tego nienawidził i nie pozwalał aby ktokolwiek patrzył na jego twarz. Nienawidził kiedy robiła to Vivien, dla której był on najpiękniejszym stworzeniem jakiekolwiek widziała.
Ktoś stojący za nią odchrząknął zwracając jej uwagę. Westchnęła i odwróciła się dokładnie lustrując mężczyznę, średniego wzrostu, stojącego parę metrów przed nią. Mimo tego, że było ciemno dokładnie go poznała. Delikatnie się uśmiechnęła robiąc parę kroków do przodu zmniejszając dzielącą ich odległość. Rzadko kiedy przychodziła do mężczyzny robić z nim jakiekolwiek interesy, tym razem było zupełnie inaczej, jednak nie miała zamiaru się tłumaczyć. Uniosła jedynie brodę go góry nadal się uśmiechając, znała swoją wyższość nad taką istotą, jaką był mężczyzna.
— Mam dla Ciebie sprawę
To właściwie było oczywiste, inaczej by tutaj nie przychodziła. samo to miejsce sprawiało, że było jej niedobrze, brzydziła się tym, tak samo jak osobą do której miała pewną sprawę, bardzo ważną, jeśli chciała wykonać swoje zadanie.
— W czym mogę Ci pomóc Pani?
— Potrzebna mi pewna broń, bardzo rzadka, słyszałam, że ją masz.
— Mam wiele narzędzi, które na pewno przypadną Pani do gustu. Proszę za mną.
Odwrócił się na pięcie nawet nie czekając na dziewczynę zaczął iść przed siebie. Vivien od razu podążyła jego śladem. Mężczyzna otworzył grube drzwi i przepuścił ją po czym zamknął je na klucz i zapalił światło.
Vivien rozglądała się dookoła z ogromnym zaciekawieniem. Pomieszczenie mimo zapalonego żyrandolu nadal kryło w sobie ciemne zakamarki i wiele rodzajów broni znajdujących się absolutnie wszędzie, mimo wszystko dziewczyna nie widziała tej, po którą tu przyszła, czyżby miała się zawieźć na tak sprawdzonym dostawcy?
Zerknęła na mężczyznę, który stał z dumnie uniesioną głową, do czasu, gdy nie zorientował się, że dziewczyna na niego patrzy. Uniósł jedną brew ku górze nie rozumiejąc na początku o co chodzi, dopiero po chwili doszedł do wniosku, że żadna broń, którą tutaj miał, nie zainteresowała jej. Wziął głęboki oddech starając się opanować drżenie dolnej wargi, niestety nie wychodziło mu to zbyt dobrze. Zaśmiała się i odwróciła wzrok od mężczyzny podchodząc do jednej ze ścian i zdejmując z niej srebrny sztylet.
— To anielski miecz, można nim zabić każdego anioła.
Stwierdzenie, że można tym zabić każdego bardzo zainteresowało Vivien, która ponownie spojrzała w stronę swojego towarzysza z palcami zaciśniętymi na rękojeści. Miała nadzieję, że wyczyta kłamstwo z twarzy tego, który mógł ją oszukiwać, ale nie zauważyła nic podejrzanego, co by wskazywało, że on kłamał. Może miał racje, co jeśli broń, której szuka nie była wyjątkowa? Co jeśli anioła mógł zabić sztylet, który trzymała w prawej dłoni. Myśli były pełne wątpliwości, nie potrafiła poskładać ich w jedną całość, a może nie chciała tego zrobić? Była demonem, ale nie chciała nim być, została potworem bardziej z miłości do kogoś innego niż ze swojego złego charakteru. Rozgrzebywanie swojej podświadomości w tej właśnie chwili nie było dobrym pomysłem. Tak na prawdę było okropnym pomysłem.
— Każdego?
Pytanie samo wyleciało z jej ust, jakby nie planowała zadania go. Obróciła parę razy mały przedmiot w dłoniach. Miecz przypominał bardziej nóż, niż miecz, który jest tak silny aby zabić jakiegokolwiek anioła, czy równie dobrze podziałałby na Lucyfera? Nie powinna nawet tak myśleć, mimo tego pytanie samo pojawiło się w głowie. Dokładnie oglądała srebrny przedmiot bez żadnych inicjałów, wzorów, czy czegokolwiek, co świadczyłoby, że do kogoś należy. Przestała badać narzędzie przenosząc swoje zaciekawione spojrzenie na twarz mężczyzny, jakby sam nie znał odpowiedzi, na zadane przez nią pytanie.
Mężczyzna wziął głęboki oddech.
— Anioła, anioła i inne stworzenie.
— A archanioła
Brunet zesztywniał patrząc z niedowierzaniem na stojącą przed nim kobietę, najwidoczniej nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji, w której się znalazł. Przełknął ślinę starając się, aby dziewczyna tego nie zauważyła. Była jeszcze młoda, nie znaczyło to, że jest niedoświadczona. Zaczął się bać, po raz pierwszy w życiu. Prowadził niebezpieczny interes, cały czas tak twierdzono, ale on nie zważał na niebezpieczeństwo, aż do dziś dnia. Zrobił krok do tyłu chwytając za klamkę chciał otworzyć drzwi, dotarło do niego, że były zamknięte na klucz, jak to możliwe.
— Mam powtórzyć? Ogłuchłeś?
Czuł, jak napięcie niemiłosiernie szybko rośnie między nimi. Obserwował, jak ciemnowłosa podchodzi do niego nadal trzymając anielskie ostrze w swoich dłoniach. Sama wyglądała jak anioł odziany w białą szatę, który przyszedł, bo potrzebował, ale ona była zupełnie kimś innym, niestety on o tym nie wiedział.
— Nie. Na archanioły mam coś ciekawszego.
Zobaczył w jej ciemnoniebieskim oku błysk, który wskazywał, że zainteresował dziewczynę. Uśmiechnął się w duchu odsuwając się od drzwi poszedł w głąb pokoju. Zdjął obraz nagiej kobiety, wiszący na ścianie, odsłaniając sejf znajdujący się za malowidłem. Wprowadził czterocyfrowy kod denerwując się coraz bardziej, przy każdym wprowadzanym numerze. Po paru sekundach nastąpiło ostateczne piknięcie powodujące, że mężczyzna cicho jęknął i wyjął szklaną gablotę przykrytą czerwoną tkaniną. Postawił przedmiot na stoliku. Jego mięśnie były napięte, kiedy to robił. Bał się tego co może zrobić mu dziewczyna.
Vivien zainteresowana tym widokiem podeszła do mężczyzny, który sprawnym ruchem zdał tkaninę i położył ją na stoliku. Uśmiechnęła się gdy tylko ujrzała odsłonięty przedmiot znajdujący się w szklanej gablotce. Nigdy nie widziała czegoś podobnego, teraz wcale nie była zdziwiona, że ta broń była tak bardzo ważna i dlaczego mężczyzna trzymał ją w sejfie. Wzięła głęboki oddech pozwalając, aby ciepłe powietrze wypełniło jej płuca. Z niecierpliwością czekała, aż mężczyzna zdejmie szkło i będzie mogła dotknąć tej niezwykłej broni. Zawsze o czymś takim marzyła, dotknąć czegoś niepowtarzalnego, dziś miała taką okazję. Przestąpiła z jednej nogi na drugą, kiedy mężczyzna zdjął szklaną pokrywę a ostrze płożył na czerwonej tkaninie. Tak na prawdę nie wyglądało na groźną broń, bardziej na połowę paszczy jakiegoś zwierzęcia.
Nie czekając na pozwolenie odłożyła anielskie ostrze i sięgnęła po drugą broń leżącą na czerwonej tkaninie. Wyglądała jak kość i rzeczywiście nią była, zwykłą kością, jednak dziewczyna spodziewała się, że biorąc ją do ręki poczuje jakąś moc, niestety nie poczuła nic. Przyjrzała się broni bardzo dokładnie i po chwili dostrzegła napis na skórze owiniętej na rękojeści. Broń nie była oryginalna. Odwróciła się w stronę mężczyzny i spojrzała mu głęboko w oczy.
— Dlaczego robisz ze mnie idiotkę? Może to nie zabije archanioła, ani nawet anioła, ale Ciebie owszem.
Zamachnęła się ostrzem powodując, ze mężczyzna zrobił krok do tyłu wydając z siebie krzyk i lądując plecami na ścianie. Nie został ranny. Vivien chodziło raczej o odwrócenie jego uwagi.
Podeszła do niego spokojnie chwytając za jego szyję i unosząc ciało mężczyzny do góry. Nie była dobrze zbudowaną dziewczyną, bardziej wyglądała na anorektyczkę, jednak posiadała coś, co pozwoliło jej na takie rzeczy jak ta, którą robiła w tej chwili. Jako demon miała niezwykłą siłę.
—Wiesz co się teraz stanie?
Uśmiechnęła się delikatnie nadal trzymając mężczyznę w górze.
— Rozpruje Cię, będziesz patrzył na swoje wnętrzności, zrobię to tak, abyś jak najwięcej cierpiał i jak najdłużej żył, potrafię to.
Powiedziała to tak cicho, że brunet dopiero po paru chwilach zrozumiał co miała na myśli, najwidoczniej miał nadzieję, że się przesłyszał, a jej groźby, to jedynie wytwór jego wyobraźni. Prawie niezauważalnie pokręcił głową a po jego policzkach pociekły łzy. Ludzie na prawdę byli słabi.
Vi delikatnie się uśmiechnęła po czym wbiła przedmiot w klatkę piersiową mężczyzny, który wydał z siebie głośny jęk. Dziewczyna nie zważała na jego cierpienie postanawiając dźgnąć po raz kolejny a potem zrobiła to jeszcze razy. oblizała zakrwawione usta i zabrała rękę z szyi zmarłego mężczyzny. Ciało walnęło o ziemię. Kupno broni ewidentnie nie poszło po jej myśli, ale nie miała zamiaru obwiniać za ten fakt wyłącznie siebie.
Cisza panująca w pomieszczeniu była niepokojąca, jednak Vivien, nie powinna się o nic martwić, ale czy oby na pewno, całe pomieszczenie było pełne broni, która mogła ją zabić. Wzięła głęboki oddech rozglądając się dookoła i zatrzymując swoje spojrzenie na czerwonej tkaninie, na której leżał miecz. Nie była to jej wymarzona broń, którą mogłaby atakować czy też się bronić, ale przecież była bronią, z pewnością by się jej przydała. Chwyciła miecz i odwróciła się na pięcie chcąc opuścić pomieszczenie, jednak czekała ją miła niespodzianka.
***
Nikt nie przepadał za skakaniem z dużej wysokości, Gabriel również
znalazł się pośród tych osób. Chociaż przez moment chciał
zaczerpnąć powietrza, jednak nie potrafił, z powodu wysokiego
ciśnienia, które zewsząd go otaczało, jakby był zamknięty w
butelce, którą potrząsało małe dziecko. Pragnął, aby to
wszystko było już za nim. Chciał upaść szybko, jednak los nie
był mu aż tak przychylny. Jęknął słysząc odgłos podobny do
rozdzieranej tkaniny, kompletnie nie wiedział co się dzieje dopóki
nie spojrzał w górę, aby sprawdzić co się stało. Zobaczył
płomienie, ogromne płomienie, które starannie pokrywały jego
śnieżnobiałe skrzydła, które teraz były czarne niczym heban. Z
jego gardła wydobył się przeraźliwy krzyk, nie był spowodowany
przerażeniem, bardziej bólem, tak ogromnym, że nie chciałby
przeżywać go ponownie.
Niestety najgorsze był dopiero przed nim a sam Gabriel szybko się o
tym przekonał czując jak jego kości pękają powodując dziki
krzyk. Cierpiał, jak nigdy, najgorsze było to, że nie wiedział,
kiedy ten cały koszmar się skończy. Wziął głęboki oddech,
starając się zapomnieć o bólu, jednak nie było mu to dane. Po
kolejnym spazmie bólu, który przeszył całe jego ciało stracił
przytomność.
Po paru sekundach nie tylko jego skrzydła się paliły. Języki
ognia szarpały jego ubrania zostawiając z nich jedynie popiół.
Utrata przytomności była czymś dobrym dla niego, nie czuł bólu,
nie przejmował się nim a także nie widział co działo się z jego
ciałem. Czy oby na pewno było to dobre. Nie mógł myśleć,
chociaż teraz powinien opracowywać plan jak uratować ludzkość.
Jak pomóc tym wszystkim ludziom, którzy nawet nie wiedzieli o
istnieniu aniołów.
Jego spadanie nie miało końca. Ciało nabierało coraz to większej
prędkości wyglądając jak prawdziwa paląca się pochodnia
znajdująca się coraz bliżej ziemi.
Otworzył oczy, jednak zrobił to w złym momencie bo po chwili jego
twarz znalazła się w ziemi a kamienie znajdujące się w niej
poszarpały twarz Gabriela.
Czuł jak z każdej ranki leci coś dziwnego. Powoli się podniósł
i usiadł na ziemi pozwalając aby ostre kamienie wbijały się w
jego nagie ciało. Przyłożył rękę do głowy po czym spojrzał na
dłoń próbując dostrzec na niej coś, co pomogłoby mu zrozumieć
dlaczego czuł jakby jego głowa miała za chwilę eksplodować.
Kiedy tylko jego oczy spojrzały na czerwoną ciecz wszystko stało
się jasne.
Rany się nie goiły a on odczuwał coraz to większy ból. Prawda
była straszna.
Znalazł się w miejscu jeszcze gorszym niż w piekle, chociaż tak
naprawdę nie wiedział jak w nim jest. Stał się umiłowanym
stworzeniem. Czymś, co Bóg kochał bardziej niż aniołów.
Był człowiekiem.
Ale czy oby na pewno?
— * ~ ◊ ~ * —
Witam bardzo gorąco w rozdziale 1. Oficjalnym, który oznacza początek całej historii. Chciałabym podziękować za wasze komentarze oraz obserwowanie bloga. Dziękuję za linki do waszych blogów, które z pewnością odwiedzę... obiecuję z ręką na sercu.Mam nadzieję, że taka długość was satysfakcjonuje.Z ciekawością i niecierpliwością czekam na wasze opinię ;)Pozdrawiam ;*
Mnie długość bardzo satysfakcjonuje :3 Tak już mam, że jak widze długi rozdział lubianego opowiadania to od razu milej mi sie czyta :D
OdpowiedzUsuńNo i ciekawe co to będzie. Mam mnóstwo pytań. Czy Gabriel naprawdę stracił wszystkie swoje moce? Czy tamta kość rzeczywiście służy do zabijania archaniołów? No i czy owa demonica i Gabriel będą się chcieli pozabijac czy może stanie sie zupelnie inaczej?
Pozostaje mi czekać na ciąg dalszy, cieszę sie, ze dodałas tak szybko rozdział :3
Pozdrawiam i życzę mnóstwa pomysłów!
Bardzo mnie to cieszy, że tym razem spełniłam panienki wymogi ;) Jest mi niezmiernie miło z tego powodu ;) Ach lubiany.. czuję się zaszczycona, na prawdę ;D
UsuńChętnie bym na nie odpowiedziała, jakbym sama znała odpowiedzi, ale ;< Tamta kość służy do zabijania wszystkiego i nazywa się pierwsze ostrze, zaczerpnęłam tą broń z serialu, ale ciii ;P
Pierwszy rozdział dodałam dość szybko z 2 będzie trochę trudno... nie miałam czasu aby go pisać, ale teraz mam także pojawi się niedługo ;D
Pozdrawiam i dziękuję ;*
Zaintrygowałaś mnie ! o aniołach,demonach jeszcze nie czytałm :)
OdpowiedzUsuńzainteresowała mnie demonica Vi, chociaż po zabiciu mężczyzny widać, że jest bezwzględna, ale na pewno już niedługo poznamy jej historię,
zesłanie Gabriela na ziemie było świetnym pomysłem, jestem ciekawa jak poradzi sobie jako ziemianin.
Czekam na nowy rodział !
Pozdrawiam :))
Uwielbiam anioły i demony, na prawdę, ta tematyka nigdy mi się nie znudzi w czytaniu oczywiście. co do pisania to jeszcze nie wiem ;)
UsuńMam zarys jej historii, który nie jest zbyt przyjazny i wesoły.
O ile Gabryś sobie w ogóle poradzi ;D
Dziękuję za komentarz i również pozdrawiam ;)
Mega :) dopiero weszłab bo szkoła i w ogóle, ale zostanę na dłużej, czekam na mnóstwo zaskoczeń hahah
OdpowiedzUsuńjeśli jeszcze pamiętasz to zapraszam na nowy wpis
http://teenwolfnextseason.blogspot.com/
Rozumiem.. ja przez szkołę, też nie miałam okazji tu wchodzić, ale nadrabiam ;)
UsuńDziękuję za komentarz i oczywiście wejdę,gdy tylko znajdę wolną chwilkę.
Pozdrawiam;*
Trafiłam tutaj dzięki Rejstrowi Blogów i nie żałuję! Najpierw pochwalę tylko szablon, bo naprawdę zachęca do wgłębienia się w treść. Kocham Kayę, choć ostatnio jej twarz stała się w blogosferze niezwykle powszechna. Kolorystyka od razu przywodzi na myśl anioły. Podoba mi się ta czerń, w którą są odziani Kaya i Douglas, bo to jakimś sposobem symbolizuje anioła przemienionego w człowieka i demonicę. ;)
OdpowiedzUsuńFabularnie przykułaś moją uwagę. Z tego, co rozumiem to wzorowałaś się na Supernatural, ale po pojawieniu się postaci Crowley'a wydaje mi się jednak, że bezpośrednio bazujesz w świecie braci Winchester. Ale skoro nie zamierzasz wtrącać znanych już nam postaci, to w sumie się cieszę. Uważam, że SPN najlepiej wypada w telewizji, nie jako opowieść. ;) Cieszę się też, że Vivien nie jest potulną owieczką z czystym serduszkiem, która nienawidzi samej siebie za to, kim jest, a ten schemat jest bardzo, ale to bardzo lubiany. Niestety. Dobrze, że ma charakter i prawdziwą osobowość z pazurem. To robi ją bardziej realistyczną, jeśli można tak powiedzieć o demonie. Chyba moim ulubionym aspektem jest jej miłość do Lucyfera. Bardzo fajnie to opisałaś, a i to daje ci wielkie pole do popisu w przyszłości Viv. Nie mogę się doczekać! Co do Gabriela. to na razie nie wiemy za wiele, ale to tylko podsyca mój niedosyt. Chcę więcej Gabe'a!
Treściowo znalazłam wiele literówek, nawet już w pierwszym czy drugim zdaniu, ale jeśli jeszcze raz przeczytasz tekst, na pewno je znajdziesz. ;) Często za bardzo rozciągasz zdania. Przykład "Nie była dobrze zbudowaną dziewczyną, bardziej wyglądała na anorektyczkę, jednak posiadała coś, co pozwoliło jej na takie rzeczy jak ta, którą robiła w tej chwili. Jako demon miała niezwykłą siłę. " Zdanie byłoby jak najbardziej okej, gdyby nie niepotrzebne "którą robiła w tej chwili". I bez tego zrozumielibyśmy sens tego, co chcesz nam przekazać. ;)
Coś czuję, że będę stałym czytelnikiem.
Pozdrawiam, dodaję do obserwowanych, Arachne
http://kroniki-skazancow.blogspot.com
Nie wiem czy to lepiej, czy może nie,ale jak widzisz zmieniłam szablon i nie jest to u mnie nic dziwnego. Mam nadzieję, że on również się Tobie spodoba.. bardziej mroczny, przynajmniej tak mi się wydaje.
UsuńMoje wzorowanie się na SPN polega jedynie na zaczerpywaniu takowych wątków i broni, ale nie każdej. Na razie wyszło jak wyszło ;p
Chciałam aby była rasowym demonem a nie osobą, która tylko udaje złą. Mam nadzieję, że mi się tu uda.
Będzie więcej Gabriela a 2 rozdziale, jak uda mi się go skończyć chętnie przeczytam twoją opinię ;D
Literówki i przecinki to mój koszmar ;(
Mam nadzieję, że nie ostatni raz tu wchodzisz, oczywiście drzwi mojego bloga są dla Ciebie otwarte na oścież ;)
Również pozdrawiam ;*
Dziękuję za link, kiedy znajdę czas na pewno zajrzę ;D
Cudny blog! Dawno nie wpadłam na taką ciekawą tematykę. Z chęcią pozostanę tu na dłużej. Możesz mnie informować o nowych rozdziałach? Blogger czasem świruje, a nie chcę niczego przegapić.
OdpowiedzUsuńMasz cudny szablon, muzykę jeszcze lepszą! Od razu ściągnęłam sobie na komputer te piosenki. Moje klimaty :)
Przejdźmy do rozdziału. Świetnie napisany, czyta się szybko, zbyt szybko. Akcja zaczyna się rozkręcać a tu co? Koniec! Mogę to czytać i czytać.
Viv jak na demonicę przystało jest krwiożercza. Bardzo krwiożercza. Ten biedny człowiek nie miał pojęcia z kim zadziera. I skończył się jego marny żywot. Mam nadzieję, że ten miecz nie zabije Gabriela. Po prostu nie mogę się doczekać, aż ta dwójka się spotka! To będzie niesamowite. Może uda mu się po jakimś czasie (o ile będzie żył), poskromić trochę Viv. Ciekawe czy dałby radę?
Czy zejście z nieba na ziemię musiała aż tak boleć. Żal mi naszego aniołka. Biedak nie dość, że na ziemię to jeszcze bez Łaski. Jak sobie poradzi? Jakoś nie wyobrażam go sobie kierującego samochodem.
Jaka miłą niespodzianka czekała Viv? Może Gabryś spadł jej tuż przed nosem i nie musi go już szukać, aby zabić? A może to jeszcze za wcześnie? Nie mogę się doczekać, co dalej napiszesz.
Pozdrawiam i życzę oceanu weny,
Mentrix
P.S. Zapraszam do mnie. Może Ci się spodoba: apprentice-rangers.blogspot.com
Jak miło, że znajduje się kolejna osoba, której tematyka mojego bloga odpowiada. Oczywiście będę Cię informowała o kolejnych rozdziałach ;)
UsuńTrudno pisać takim stylem, aby innym czytało się łatwo.. liczę na to, że nie zawiodę.
Miecz jest stworzony aby zabijać anioły i demony, aby zabić naszego aniołka Vi bedzie musiała się bardziej postarać ;O Również nie mogę się tego doczekać, tak samo jak tego w jaki sposób i gdzie się spotkają, miałam sporo pomysłów, ale.. sama nie wiem.
Na ich spotkanie jeszcze za wcześnie, nie chcę zrobić sztucznego spotkania że wpadną na siebie w głupi sposób, muszę jeszcze pomyśleć ;)
Dziękuję za ocean, również pozdrawian a na bloga zajrzę w wolnej chwili ;)
Uwaga, uwaga! Nie chcę popędzać, czy coś w tym stylu, ale od ostatniego rozdziału minął miesiąc. Czy ty mnie chcesz kobieto zabić tym wyczekiwaniem?
OdpowiedzUsuńPrzejdźmy do sedna: kiedy nowy rozdział? :)
Nikogo nie mam zamiaru zabijać, ale brakuje mi weny... spokojnie.. jutro albo dziś pojawi się nowy rozdział ;) Nie martw się... właśnie się pisze ;D
UsuńPonumerujesz choć rozdziały, skoro nie ma spisu?.
OdpowiedzUsuń